Czemu tak późno?
Po przeczytaniu artykułu
Agnieszki Leśny spytałam samą siebie: czemu tak późno? Tak
późno ktoś powiedział na głos to co wszyscy widzą, wiedzą,
ale nie robią nic by zmienić. Czasami mam wrażenie, że
niektóre środowiska ZHR tworzą „klikę” i to na dodatek
zastygłą.
Faktycznie ZHR nie jest już tak
atrakcyjny jak kiedyś. Regulaminy miały być dla harcerek i
harcerzy, a jest odwrotnie. Wymagania co do stopni i
sprawności również powinny być dostosowane do czasów w
jakich żyjemy. A tak naprawdę Prawa Harcerskiego – tego
Dekalogu każdego z Nas, mało kto przestrzega w 100%. I wtedy
co? Słyszymy: podziękowano druhnie instruktorce za prace i
służbę – bo „zaciążyła”, druhowi również – bo robił
machlojki finansowe na obozie.
Byłam w ZHR-ze prawie 10 lat. Z
tzw. „zagranicy” , bo z poza Wrocławia. Byłam szczęśliwa, że
jest takie harcerstwo, które daje mi siłę i możliwość
zrealizowania powołania. Bo mogę nauczyć się jak być i żyć z
innymi w zgodzie. Szanować wszystkich i wszystko. Nie
patrzeć na różnice. Poznać ludzi, którzy mogli być moimi
przyjaciółmi – bo łączy nas myśl, idea, czyn. Byłam dumna z
„mojego harcertwa”.
I byłabym dalej. Ale czemu
zrezygnowałam?
Bo przejrzałam na oczy.
Zobaczyła to co inni stojący z boku widzieli. Bo poświęcałam
rodzinę dla harcerstwa, dla „moich” dziewczyn. Bo
zapominałam całkiem o sobie.
Bo to co było na zbiórkach,
biwakach, obozach, spotkaniach – było dla dziewczyn jak
trauma. Nijak do życia. I nie dlatego, że nie starałam się,
że źle robiłam (mimo braku autorytetu na moim terenie) – bo
nie umiałam pogodzić tego co jest z tym co wierzę. Bo....
Bo gdy zaczęłam się wypalać, a
każdy ma taki czas, to jeden z instruktorów powiedział mi,
żebym odwiesiła mundur do szafy. Siostry harcerki, również
zachorowały na znieczulice społeczną.
I zostawiłam. Bo nie było tej
braterskiej miłości i pomocy.
Bo zobaczyła jak każda inwencję
młodych drużynowych, harcerek gasi się doświadczeniem
„starszych”.
Bo zobaczyłam jak co niektóre
instruktorki i co niektórzy instruktorzy uczą , wychowują
nie tak jak mówi „dekalog”. Bo kombinatorstwo idzie pełna
parą. Bo ci są lepsi, ci są gorsi. Bo jak ktoś się potknie
to trzeba mu podłożyć większą kłodę.
A gdzie ta uczciwość i
moralność? Gdzie pomoc? Szczytne ideały są, niestety ale w
książkach, bo nikt ich nie widzi i nie realizuje na co
dzień.
Pokazywanie czegoś młodym,
czego nie stosuje się samemu w życiu – nie tylko gdy założy
się mundur – jest czysta obłudą i zakłamaniem.
Mundur czeka na lepsze dni,
może na moją córkę (gdzieś w przyszłości). I nie napiszę, że
skończyłam z tym wszystkim w co wierzyła przez ten czas. Ja
to stosuję w życiu. Nie musze poświęcać rodziny, pracy i
siebie ponad siły.
Nikt mi nie powie: daj sobie
spokój.
Ale nie chcę, żeby wyszły z
tego żale byłej drużynowej.
Ja jestem z tego dumna, że była
harcerka w mundurze, a teraz jestem harcerką w garsonce. I
wiem doskonale, że nie można określać innych jedną miara,
ale „w tłumie nawet najlepsza jednostka ginie”.
I tylko jedna myśl dla innych
przychodzi mi na zakończenie: wszystko co się robi musi mieć
swój pozytywny sens, dla siebie i dla innych. A jeśli już
coś robię konkretnego to musi być dobrze zrobione, bo to
świadczy o mnie.
A może urodziłam się zbyt
późno?...
Stracona w czasie
(Nazwisko i adres znane Redakcji)
Wszelkie artykuły komentujemy
na
www.pobudka.zhr.pl/forum
>>> wejdź
|