|
|
JAK TO JEST Z ZHP?
Jestem drużynowym próbnej
drużyny harcerzy w (przepraszam, ale informacje o sobie
proszę zachować do wiadomości redakcji. Z dalszej części
listu wyniknie dlaczego). Nie jest to duże miasto, toteż
jesteśmy jedyną drużyną ZHR w środowisku. Mamy za to na
naszym terenie hufiec ZHP. Od dwóch lat dość blisko
współpracujemy z drużyną ZHP w naszym liceum. Jest to
drużyna starszoharcerska (tak nazywają drużyny działające w
liceach), składająca się z trzech zastępów harcerek i dwóch
zastępów harcerzy. W sumie liczy 34 osoby wraz z drużynową,
która ma stopień przewodniczki. Nas jest w drużynie tylko
14. Ważniejsze jednak jest to, że oni mają za sobą już kilka
lat pracy z jedną drużynową, kilka samodzielnych obozów.
Drużyna przy tej szkole istniała od bardzo dawna. Z tego
powodu współpraca jest dla nas bardzo korzystna, możemy się
po prostu od nich wiele nauczyć o harcerstwie. My dopiero
zaczynamy.
I tu zaczyna się problem.
Według Prawa postawa braterstwa wobec druhen i druhów z
sąsiedniej organizacji jest nie tylko zalecana, ale nawet
nakazana. Według metody – obserwując na co dzień pracę
drużyny ZHP, przyjaźniąc się z harcerzami, jesteśmy (chyba
tak?) wychowywani przez przykład. A jednak na ostatniej
odprawie w Komendzie Chorągwi usłyszałem, żebyśmy „uważali z
tą współpracą”. Nie bardzo rozumiem co to znaczy, a
komendant nie chciał skomentować swojej uwagi. Chyba jednak
chodzi o coś poważnego, bo powiedział też, że jest to
„pierwsze poważne ostrzeżenie”.
Wiele razy zwracaliśmy się do
naszej Komendy Chorągwi (hufiec praktycznie nie istnieje) o
jakąś pomoc. Zawsze kończyło się na pouczeniach, najwyżej na
dobrych radach. Nikt (poza wizytatorami) do nas nie
przyjechał. A obok, w drużynie ZHP mamy przykład i konkretną
pomoc – na przykład możemy korzystać z ich harcówki (nie
dorobiliśmy się jeszcze własnej), z ich biblioteki o wiele
bogatszej niż nasza. Nie widzę żadnych istotnych różnic
ideologicznych między nami (raz na miesiąc spotykamy się na
tych samych Mszach harcerskich), przestrzegamy tego samego
Prawa Harcerskiego, z tym że oni chyba trochę lepiej, bo po
prostu wiedzą już jak to się robi.
Czy ZHP jest naszą bratnią
organizacją harcerską, czy przeciwnikiem, albo konkurencją?
Czym straszy nas Komendant Chorągwi? Czy coś robimy nie tak,
bratając się z drużyną ZHP?
„Maksik” HO, drużynowy.
Serwus Maksik,
Zacznę
od tego, że staram się zrozumieć Komendanta Chorągwi. Twoja
drużyna jest w końcu w bardzo słabym hufcu, jesteście też
daleko od innych środowisk, więc nie dziwi obawa Komendanta,
iż pod ręką nie macie wzorców „zethaerowskich”. To chyba
naturalne.
A teraz
trochę bardziej na temat. To co rzeczywiście budzi Twoje
wątpliwości, to fakt iż w naszych postawach (uogólniam
teraz) nakaz braterstwa wobec braci harcerzy z innych
organizacji nie jest bezwarunkowo i w sposób oczywisty
realizowany, że pojawiają się jakieś wątpliwości - ot choćby
u Twojego Komendanta Chorągwi. Wątpliwości te jak rozumiem,
nie dotyczą konieczności przestrzegania punktu Prawa dot.
braterstwa harcerzy, ale tego czy nasi koledzy z innych
organizacji mieszczą się w definicji brata – harcerza.
Cóż,
nie trudno się domyśleć gdzie tkwi geneza tych wątpliwości.
Wynikają one z historii (to już na szczęście przeszłość) i z
faktycznych różnic pomiędzy naszymi organizacjami. Różnic,
wbrew temu co się mówi dość istotnych, jednak w żadnym calu
nie uprawniających nas do odmawiania harcerskości naszym
braciom harcerzom z ZHP (poczytaj jak ciekawie o różnicach
owych piszą w niniejszym n-rze POBUDKI Marta Bagieńska i
Janek Pastwa).
Jest
natomiast zupełnie inna kwestia, która dotyczy naszego
stosunku do braci harcerzy zarówno z naszej, jak i z innych
organizacji. Pamiętajmy, że nie przynależność organizacyjna
czyni z nas harcerzy, ale nasza postawa, wierność harcerskim
ideałom, realizowanie nakazów służby i miłości bliźniego. To
są prawdziwe drogowskazy.
Stosowanie ocen zbiorowych zawodzi. Pewno dlatego tak trudno
uwierzyć, iż ponad 10 razy tyle rodziców harcerzy woli
świadomie posyłać dzieci do postkomunistycznej, tolerującej
pijaństwo organizacji dziecięcej niż do porządnej, choć
trochę klerykalnej młodzieżówki partii prawicowych (że już
sięgnę po najbardziej popularne stereotypy). Wybory tych
rodziców, wybory harcerzy, a w końcu i instruktorów są dużo
prostsze i bardziej przypadkowe: „gdzie tu w pobliżu jest
dobra harcerska drużyna” ? I tak bracia harcerze lądują w
różnych organizacjach po to, by spotkać się później na
harcerskim szlaku.
Zachęcając tą odpowiedzią na list do podawania ręki w
braterskim geście spotykanym przy różnych ogniach harcerzom
z ZHP, podkreślić chcę jednak, iż nasza świadomość
odrębności organizacyjnej wynika z ważnych w naszym
rozumieniu różnic w pojęciu misji, warunków i sposobu
działania harcerskiej organizacji wychowawczej. Że idziemy
trochę inną drogą. Być może do tych samych celów.
hm.
Tomasz Maracewicz
Wszelkie artykuły komentujemy
na
www.pobudka.zhr.pl/forum
>>> wejdź
|
|
|