Druhu
Redaktorze Naczelny
W
numerze 3 prześwietnej "Pobudki" ukazał się mój list w
którym rozważałem problem reakcji niektórych
instruktorów na sukces Przewodniczącego ZHR w wyborach
do Senatu RP. Zawarłem w nim tezę, że ten sukces jest po
części sukcesem nas wszystkich a już na pewno nie jest
powodem do grania larum. Tuż obok ukazał się niezwykle
interesujący tekst Krzysztofa Stanowskiego poddający
analizie zgodność uchwały Naczelnictwa w sprawie
poparcia kandydatury K.Wiatra z zapisami Statutu ZHR.
Autor udawadnia tezę, że Naczelnictwo nie miało
dostatecznego umocowania w Statucie by poprzeć w imieniu
ZHR tę lub jakąkolwiek inną kandydaturę w wyborach
parlamentarnych. Autor nie wykazał jednak, a nawet nie
podjął takiej próby, że Wiatr nie miał prawa
kandydować. Nie pisze też nic o statutowych
uwarunkowaniach dalszego pełnienia przez niego funkcji
Przewodniczącego. Zamieszczenie przez redakcję tych
tekstów obok siebie jest uzasadnione o tyle, że
dotyczą dwóch różnych, odległych co prawda, aspektów tej
samej sprawy. Moje zdumienie wzbudził jedynie tytuł
tekstu Stanowskiego, mianowicie "Odpowiedż na list hm
Marka Stępy". W całym jego tekście nie ma choćby słowa,
które by odnosiło się do tego co napisałem więc taki
tytuł wydaje mi się jedynie niczym nie zasłużoną
promocją mojego nazwiska. Myślę, że o wiele nośniejszym
i bliższym prawdy byłby tytuł "Mamy haka na
Naczelnictwo!" albo "Jak władze ZHR prawa
przestrzegają!". Oczywiście z zainteresowaniem oczekuję
na zamieszczenie odpowiedzi Naczelnictwa, o ile tylko
taką przyśle, bo sprawa jest poważna a pole na
interpretacje prawne szerokie.
Z
poważaniem
Marek Stępa
ODPOWIEDŹ REDAKTORA NACZELNEGO
Kochany
Druhu Prezydencie!
Masz
rację. W zasadzie pełną. Zarówno gdy odnosisz się do
sukcesu Druha Przewodniczącego, jak i w ocenie tekstu
Krzysztofa Stanowskiego. Rozumiem też Twoje zdumienie
tytułem artykułu Krzysztofa, jednak spróbuję to
wyjaśnić. Otóż, jak można przeczytać w didaskaliach do
POBUDKI krąg granatowy służy publikowaniu korespondencji
z redakcją. Przeważnie pytań i odpowiedzi, jako że
naszymi najważniejszymi czytelnikami są młodzi,
niedoświadczeni drużynowi, mający odwagę pytać. Dlatego
zobowiązujemy się, że: „Żadne pytanie nie pozostanie bez
odpowiedzi. Zmobilizujemy fachowców od każdej dziedziny,
która może zainteresować harcerskiego wychowawcę i
odpowiemy w granatowym kręgu. Nie obiecujemy, że każda
odpowiedź będzie zgodna z oczekiwaniami, ale na pewno
czegoś się z odpowiedzi dowiecie”.
Twój
list „pytaniem” nie był, fakt. Zresztą przy całym
szacunku i sympatii dla Ciebie, trudno byłoby Cię,
Marku, uznać za „niedoświadczonego”, bo za młodego
oczywiście tak. Popełniliśmy więc pewne nadużycie
nadając tekstowi Krzysztofa tytuł sugerujący, ze jest to
odpowiedź na Twoje pytanie. Czy nawet w ogóle odpowiedź
na Twój list. Uczyniliśmy to jednak bez złej woli.
Domniemywam, że autor, ustosunkowując się na moją prośbę
do poruszonego w Twoim liście zagadnienia, potraktował
ów list jako okazję do podzielenia się nie tylko z Tobą,
ale i z ogółem Czytelników odmiennym aspektem sprawy, w
Twoim liście zasygnalizowanej. Jeśli Cię to uraziło,
przepraszam. Teraz pozostaje nam już tylko wspólnie
cierpliwie czekać na „odpowiedź
Naczelnictwa, o ile tylko taką przyśle, bo sprawa jest
poważna a pole na interpretacje prawne szerokie”. Nie
mamy nic przeciwko temu, żeby została zatytułowana w
dowolnie wybrany przez Autorów sposób.
Z
wyrazami szczerej sympatii
Paweł Wieczorek